Coraz
chłodniejsze dni zmuszają do przestawienia się na cieplejszą garderobę. Okrycia
wierzchnie, wyższa gramatura tkanin, ukłon w stronę zgrzebnych wełen, które
idealnie pasują do obecnej pory. Świetnie można wtopić się w krajobraz odziewając
się w barwy spadających, a właściwie już opadłych liści.
Dzień
sesji zdjęciowej zapowiadał się całkiem pogodnie. Niestety w kulminacyjnym
momencie słońce schowało się za chmurami i szybko zdałem sobie sprawę, że
jednak ubrany jestem nieco za lekko. W rezultacie całkiem solidnie zmarzłem,
ale czego się nie robi dla dobra bloga :).
W
dzisiejszej stylizacji zastosowałem kilka akcentów kolorystycznych nawiązujących
do jesiennej scenografii. Przede wszystkim beże i odrobina brązu w różnych
odcieniach. Można je znaleźć na spodniach, krawacie, poszetce, kracie wybijającej
się na marynarce. Ciemniejsze tonacje pojawiły się na butach i skarpetkach, a
nawet tak drobnych detalach jak guziki od marynarki. Nie przepadam za
ujednolicaniem poszczególnych części stroju pod względem zabarwienia, dlatego
stworzyłem odskocznię w postaci niebieskiej koszuli i kurtki. Dodatkowy,
mocniejszy akcent kolorystyczny wpływa pozytywnie i ożywczo na całe
zestawienie.
Marynarka,
którą miałem na sobie, uszyta ze zgrzebnej wełny pochodzącej z włoskiej tkalni
Angelico, odznacza się miękkim chwytem. Tkanina jest grubsza, ale nie
przesadnie, bardzo słabo się gniecie i daje uczucie względnego ciepła. Oprócz
wspomnianej już beżowej kraty, całość pokrywa wzór pepity (ang. dogtooth). Ten
deseń zawsze kojarzył mi się ze sportowymi marynarkami, często tweedowymi, ze
stylem country i ogólnie „dziadkowym” designem. Jednak tutaj kolorystyka,
przełamana dodatkowym „overcheckiem”, i niezbyt duża skala wzoru przekonały
mnie do niego. Przy panującej tego dnia temperaturze sama marynarka by nie
wystarczyła. Stąd granatowa, pikowana kurtka, którą mieliście okazję już
oglądać podczas jednej z wcześniejszych sesji.
W
przypadku spodni zdecydowałem się na beżowe chinosy, które kolorystycznie
współgrają z kilkoma innymi elementami zestawu. Oczywiście komponują się też z
przyrodniczym krajobrazem. Beż jest bardzo uniwersalny, odpowiedni na każdą
porę roku. Spodnie, ze względu na zastosowane ubarwienie, można łatwo łączyć z
pozostałymi częściami garderoby. Dobrałem do nich niebieską koszulę w bardzo
drobną jodełkę.
Jesień
to absolutnie perfekcyjny czas na wełniane krawaty. Wykorzystałem pierwszą
nadarzającą się okazję, aby założyć jeden z moich ulubionych dodatków. W ten
sposób na mojej szyi pojawił się kaszmirowy okaz z odrobiną jedwabiu. Jego
faktura i barwa oddają kwintesencję tego chłodnego sezonu. Podobnie jest z
poszetką, która rzucona w odpowiednie miejsce, gdzieś na trawniku, wtopiłaby
się w tło i z powodzeniem mogłaby imitować leżący liść.
Wyższe
buty to jeszcze niekoniecznie pozycja obowiązkowa, ale takie właśnie wybrałem.
Czekoladowe chukka boots z groszkowanej skóry pierwszorzędnie wpasowały się w
styl mojej kombinacji ubraniowej. Do tego założyłem brązowe skarpetki we wzór
argyle, który znakomicie się sprawdził jako most scalający buty ze spodniami.
Przedstawiłem
tutaj mój obraz jesiennego, mam nadzieję, stylowego wyglądu. Warto popróbować
gry kolorów, integrujących ubiór z otaczającą panoramą. Odpowiednio dobrane
dodatki są w stanie wymownie pokazać, że to już czas niskich temperatur. Można
się śmiało pokusić o wełniane poszetki. Przede wszystkim pamiętajmy, aby było
wystarczająco ciepło w tym, co mamy na sobie. Bo ja niestety tym razem tego nie
dopilnowałem.
Kurtka – Marks & Spencer
Marynarka – Oscar Jacobson
Koszula – Nordstrom
Spodnie – Marks & Spencer
Krawat – Burberry
Poszetka – jedwabna no name
Buty – Grenson
Bardzo gustowna stylizacja. Przemyślana w każdym detalu. Całość robi naprawde dobre wrażenie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń