Po
recenzji garnituru od Ermenegildo Zegny przyszedł czas na obiecaną stylizację.
Szary jednorzędowiec aż się prosił o stworzenie zestawu biznesowego. Elegancja
oraz minimalizm stanowią myśl przewodnią dzisiejszego stroju. Tak więc kolory,
a także wzory będą ograniczone, klasyczne i stonowane.
Sam
garnitur miał swoją sesję w poprzednim poście. Starałem się dość sumiennie go opisać
i zaprezentować. Dlatego tym razem niewiele mam do dodania. Na pewno jest
bardzo klasyczny, a mimo prążków nawet całkiem uniwersalny. Szaro niebieska
kolorystyka sprawia, że doskonale wpisuje się w konwencje biznesowe. Ponadto
bardzo łatwo dobrać do niego dodatki w zachowawczych barwach. Odcień szarości
nie jest zbyt ciemny, więc idealnie będzie się sprawować jako garnitur dzienny.
Wygląda reprezentatywnie, dzięki czemu sprawdziłby się za biurkiem, jak i na
spotkaniach biznesowych. Jeśli ktoś ma dość wszechobecnych, jednolitych
uniformów, to taki model w prążki będzie ciekawą alternatywą. Dodatek jedwabiu
nie powoduje, że tkanina jest błyszcząca, jak to czasami bywa. Za to
zdecydowanie wpływa na jej delikatność.
Koszulę
do zestawu dobrałem białą, ale równie dobry efekt dałoby się osiągnąć za pomocą
błękitnej. Może nawet lepszy, zważywszy na pozostałe niebieskie dodatki. Jednym
z nich jest krawat z tkanego jedwabiu. Przeplatanka granatowych i
jasnoniebieskich nici tworzy drobny, klasyczny mikrowzór. Taki krawat jest
nadzwyczaj uniwersalny. Uważam, że powinien stanowić podstawowy wybór, który
będzie pchał właściciela w stronę profesjonalnego wyglądu. Poszetka z
jednolitego jedwabiu odznacza się jedynie ciemnymi krawędziami. Ułożona po
prezydencku wystaje tylko trochę z kieszonki piersiowej. W ten sposób nie rzuca
się nadmiernie w oczy, tworząc wyłącznie subtelny, stylowy smaczek.
Chcąc
uzyskać pełny zestaw biznesowy powinienem dobrać do garnituru jednolite, szare
skarpetki w kolorze spodni lub nieco ciemniejsze. To byłby właściwy, bezpieczny
wybór. Ja oczywiście musiałem zaznaczyć swój indywidualizm zakładając
niebieskie skarpety w kobaltowe, niewielkie kropy. Absolutnie nie są one
krzykliwe, ale w biurze i tak tylko dla odważnych. Takie odstępstwa od
przyjętych norm mogą nie spełniać większości dress codów. Sam pozwoliłem sobie
na takie rozwiązanie, ponieważ mnie nic nie ogranicza. Chciałem też pokazać,
jak można minimalnie rozluźnić sztywny uniform.
Jeśli
chodzi o buty, to nic nie kombinowałem. Postawiłem na sprawdzone, czarne
oksfordy. Jednak tym razem wykonane na jednym z moich ulubionych kopyt 348 z kolekcji
Crockett & Jones. Co prawda buty sygnowane są marką Richard James, ale to
typowy model Hallam wyprodukowany przez C & J. Choć coraz częściej widuje
się brąz na nogach, to konserwatywny, miejski styl pozwala jedynie na czerń.
Garnitur – Ermenegildo Zegna
Koszula – Artigiano Asoni
Krawat – Hugo Boss
Poszetka – Turnbull & Asser
Buty – Richard James
elegancko
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńCzy brązowe buty by tu pasowały?
OdpowiedzUsuńJak najbardziej. I to w nie jednym odcieniu. Po prostu byłoby mniej formalnie. Więcej na temat łączenia spodni i butów może Pan znaleźć pod tym linkiem: http://thesartorius.blogspot.com/2016/10/jak-aczyc-buty-ze-spodniami.html.
UsuńDzięki!
UsuńNooo powiem, że ekstra :) Skarpetki fajnie się dopasowały do reszty, zwłaszcza do krawatu.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Długo się zastanawiałem, czy nie założyć jednolitych szarych, aby dopiąć do końca biznesową konwencję. No ale zrobiłem po swojemu :)
Usuń