Grudniowa
pogoda nie stwarzała zbyt wielu okazji do sesji zdjęciowych. Do tego świąteczna
bieganina i natłok innych zajęć. Myślałem, że do końca roku nie uda się już
wystawić żadnej stylizacji. Na szczęście jeden z ostatnich dni miesiąca okazał
się tym wyczekiwanym, pozwalającym na zrobienie fotek. Temperatura spadła
wystarczająco nisko, abym mógł zaprezentować się w płaszczu.
Zdecydowałem
się na dyplomatkę w kolorze kamel. Ten krój należy do moich ulubionych.
Większość płaszczy z mojej szafy uszyta jest właśnie w takim fasonie. Prosty w
swojej formie, a zarazem elegancki i formalny. Sprawia wrażenie mocno przedłużonej
marynarki. Odsłania miejsce pod szyją, przez co można demonstracyjnie
eksponować krawat i koszulę. A jeśli tylko zrobi się za zimno, to świetnie
wygląda z szalem owiniętym wokół szyi. Dyplomatki przeważnie występują w
ciemnych kolorach, jak granat, czerń, czy różne odcienie szarości. Jednak kolor
wielbłądziej wełny również się zalicza do kanonów klasycznej męskiej elegancji.
W odróżnieniu od wymienionych barw jest znacznie cieplejszy, choć może kiepsko
wyglądać na blondynach o bladej skórze, czy jasnej karnacji. Odznacza się też
dużą uniwersalnością. Doskonale komponuje się z wieloma innymi kolorami.
Tkanina wierzchnia pokrywająca mój płaszcz to stuprocentowa wełna od Loro
Piany. Co więcej, przy jej produkcji zastosowano innowacyjną technologię Storm
System, zapewniającą skuteczną ochronę przed wiatrem i wilgocią. Mimo
wprasowanej, specjalnej membrany oddychalność pozostaje na wysokim poziomie,
bez obawy o nadmierną potliwość. Długość płaszcza nieco ewoluowała przez
ostatnie dekady, dość wyraźnie go skracając. Mój sięga do połowy uda i to
aktualnie preferowany model, aczkolwiek tradycjonaliści upierają się przy
długości przynajmniej do kolana.
Przeglądając
zdjęcia, na pierwszy rzut oka można odnieść wrażenie, że mam na sobie granatowy
garnitur. W rzeczywistości to osobne części garderoby zbliżone pod kątem koloru
i faktury. Spodnie uszyte są z wełny w jeden z moich ulubionych wzorów – ptasie
oczko (birds eye). Natomiast marynarka to jakby gruba główka szpilki (pin head).
Oba elementy łączy przeplatanka ciemnego granatu z wkomponowanym jasnym
odcieniem niebieskiego. Daje to całkiem fajny, niejednolity efekt.
Pod
marynarką chowa się jasno niebieska koszula o twillowym splocie, uszyta z
delikatnej bawełny sea island. Ten materiał naprawdę daje uczucie komfortu i
lekkości. Twill to ściśle tkany materiał, więc nadaje się na okres jesienno –
zimowy. Zwieńczeniem koszuli jest jaskrawo czerwony krawat w drobne wzorki. To
dość oczywiste połączenie, ale też wyjątkowo klasyczne. Jedwabna poszetka
nawiązuje kolorystycznie niemal do wszystkich fragmentów dzisiejszego zestawu.
Dobrym
pomysłem okazały się rękawiczki. Co prawda słońce świeciło w pełnej krasie, ale
przymrozek i tak dawał się we znaki. Poza pragmatycznymi przyczynami ich
założenia pamiętajmy, że jest to zawsze bardzo stylowy dodatek. Większość
znawców tematu, od razu zganiła by mnie za złe dopasowanie ich względem butów.
Elementy skórzane powinny być zbliżone do siebie kolorystycznie. W przypadku
brązów bywa to nieco trudniejsze, bo dysponują całą paletą różnych tonacji. Tak
czy inaczej, rozbieżność odcieni moich rękawiczek i butów jest dosyć spora. Jednak
była to świadoma i zamierzona koncepcja. Jaśniejsza góra miała być
kontrapunktem dla ciemnego dołu.
Przedstawione
w dzisiejszej stylizacji buty to oksfordy Crockett & Jones z linii
handgrade. Pojawiły się już we wcześniejszej prezentacji. Są moim niekwestionowanym
faworytem w tak eleganckich zestawieniach. Ewidentnie dobrze się czują w
połączeniu z granatowymi spodniami. Tworzy to efekt nie tak formalny, jak z
czarnymi butami, ale nadal bardzo szykowny i stylowy. Skarpetki tym razem
klasycznie, dopasowane do spodni, właściwie o ton ciemniejsze. No i oczywiście
w 80% z wełny, ze względu na panujące warunki.
Płaszcz – Oscar Jacobson
Marynarka – Oscar Jacobson
Spodnie – Next
Koszula – Charles Tyrwhitt
Krawat – Hemlock
Poszetka – jedwab no name
Rękawiczki – Gant
Skarpetki – Pantherella
Buty – Crockett & Jones
Na Twój blog trafiłem kilka dni temu i gratuluję. Świetna robota. Trzymam kciuki i odwiedzam regularnie. Dzisiaj bym się jednak nieco przyczepił do "zestawu koordynowanego" w tym samym kolorze. Możliwe też, że zdjęcia nie do końca oddają barwy.
OdpowiedzUsuńDziękuję za pozytywny komentarz, z resztą pierwszy na tym blogu. Trafnie wstawiłeś określenie "zestaw koordynowany" w cudzysłów, ponieważ to bardziej imitacja garnituru. Dopiero z bliska widać, że to dwie osobne części. W zasadzie był to efekt zamierzony, po prostu inna koncepcja. Co do zdjęć, to faktycznie z kolorami bywa różnie. Nie zawsze oddają realu.
UsuńCo to za model Crockett'ów?
OdpowiedzUsuńTo model Audley. Dokładnie ten: http://www.crockettandjones.com/product/audley-darkbrown
Usuń