10 lipca 2018

LEN – SKAZANY NA LATO


Pamiętacie mnie jeszcze? Zrobiłem sobie dłuższą przerwę od blogowania. Częściowo było to wymuszone innymi obowiązkami, ale też potrzebą odpoczynku. Ostatnio zacząłem się nawet zastanawiać, czy warto dalej to ciągnąć. Można powiedzieć, że prowadzę Sartoriusa zaledwie na pół gwizdka. Nie jestem w stanie zaangażować się wystarczająco mocno, aby blog wyglądał i prosperował zgodnie z moimi oczekiwaniami. Mimo wszystko, to nadal moja pasja, którą chcę się z Wami dzielić. Dlatego idę dalej wytyczoną ścieżką, a dziś na tej drodze znalazła się letnia stylizacja wypełniona lnem.



Len jest po prostu stworzony na lato. Właśnie o tej porze roku wyciągamy z szafy koszule, marynarki i spodnie uszyte z roślinnego włókna. Jego chłodzące właściwości zapewniają komfort w upalne dni, a nieformalny charakter doskonale się wpisuje w okres urlopów i wypoczynku. Dla niektórych wysoka gnietliwość lnianej tkaniny stanowi znaczący problem, ale według mnie na tym polega jej urok. Surowy wygląd i często wyrazista, płócienna faktura zdecydowanie dopełniają pożądanego efektu. W moim dzisiejszym zestawie dominuje właśnie len. Dzięki niemu całość staje się bardziej swobodna i daleka od sztywnego uniformu.


Lniana marynarka posiada niejednolity, brązowy odcień poprzecinany rdzawą kratą windowpane. Płócienny splot oraz charakterystyczne zgrubienia tworzą kwintesencję tej nieformalnej tkaniny. Nakładane kieszenie jeszcze bardziej zaostrzają nieoficjalny wydźwięk marynarki. Najbardziej nie odpowiada mi w niej pełna podszewka. Co prawda nie ma wpływu na wygląd zewnętrzny, ale ogranicza cyrkulację powietrza. Moim zdaniem, lniana, a właściwie każda letnia marynarka powinna być pozbawiona podszewki przynajmniej na plecach. Takie rozwiązanie gwarantuje znacznie lepszy komfort termiczny. Poza tym jednym mankamentem nie mogę na nią narzekać. Na materiale oczywiście tworzą się marszczenia, ale nie są aż tak drastyczne. Myślę, że byłyby do zaakceptowania nawet dla niektórych przeciwników lnu.



Koszula również została uszyta ze stuprocentowej tkaniny lnianej. Kolor niebieskiego melanżu wieńczą brązowe paski. Len jest dość szorstki, więc w styczności z ciałem może okazać się mniej przyjemny, aniżeli delikatne odmiany bawełny. Najbardziej odczuwalne jest to właśnie w przypadku koszul. Jednak uczucie chłodu jest w stanie zrekompensować drobne niedogodności.


Alternatywą dla czystego lnu są jego mieszanki z bawełną. Z takiego materiału w proporcjach niemal pół na pół powstały moje spodnie. Dodatek bawełny nieco niweluje tendencje lnu do gniecenia się. Kremowe chinosy, stosownie do obranego poziomu formalności, nie są zaprasowane w kant oraz posiadają mankiety. Podobnie jak w marynarce zastosowano tutaj płócienny splot, aczkolwiek drobniejszy i bardziej ścisły.


Surowa natura lnu wymaga odpowiednich dodatków. Latem często rezygnuje się z krawatów, ale ja zdecydowałem się na jedwabny knit. Dziergana, wyjątkowo chropowata forma doskonale sprawdza się w połączeniu z lnianym zestawem. Kolorystycznie dopasowałem go do kraty na marynarce. Knit samą swoją fakturą dodaje wyrazistości, a pomarańczowa barwa jeszcze bardziej ją pogłębia. W podobnym odcieniu występują skarpetki, na których dodatkowo widnieje wzór argyle z elementami brązu i beżu.



W kieszonce piersiowej umieściłem poszetkę z matowego jedwabiu. Mogłaby być lniana lub bawełniana, ale nie miałem w odpowiednim kolorze. Chustka nie jest już tak wyrazista jak krawat, ale może to i dobrze. Za dużo mocnych akcentów nie zawsze daje właściwy efekt.


Do dzisiejszego zestawienia dobrałem zamszowe, brązowe derby z jasnymi, kontrastowymi przeszyciami. Są to jedne z moich pierwszych, lepszych jakościowo butów. Mam je już kawał czasu i nadal dobrze się trzymają. Co ciekawe, to jedyna para w rozmiarze 8,5, którą jestem w stanie nosić bez dyskomfortu (choć początki były ciężkie). Przyznam, że do lnu najbardziej lubię nosić na nogach właśnie zamsz. Oba materiały świetnie się dopełniają i przede wszystkim spójnie wyglądają.



Przy okazji sesji fotograficznej postanowiłem zaprezentować teczkę, którą ostatnio udało mi się nabyć. Filofax Malden wykonano ze skóry bawolej. Dzięki niej powierzchnia ma niejednolitą barwę i specyficzną fakturę. Bardzo lubię takie akcesoria. Nie dość, że cieszą oko, to są naprawdę praktyczne.




Cieszę się, że udało mi się przełamać stagnację tym wpisem. Mam wielkie zasoby pomysłów, ale równocześnie mnóstwo ograniczeń. Czytelników proszę o wyrozumiałość. W dzisiejszym świecie życie płynie bardzo szybko, a na pasję zostaje mi niewiele czasu. Mam nadzieję, że kiedyś to się zmieni…
















Marynarka – Gant
Koszula – Doriani
Spodnie – Mabitex
Krawat – Ascot
Skarpetki – Bugatti
Buty – Moreschi
Teczka – Filofax

17 komentarzy:

  1. Ja się bardzo cieszę, że wróciłeś! Zawsze z przyjemnością czytam i oglądam Twoje posty. Są bardzo inspirujące i uważam Ciebie za jednego z najlepszych bloggerów podejmujących temat casualowej i klasycznej męskiej elegancji. Szkoda by było gdybyś zniknął! Dobrze mieć kolegę pod krawatem, któremu również sprawia przyjność bycie elegantem. Poza tym także jestem z Gdańska, co tym bardziej czyni bliskim :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za tak miłe słowa! To właśnie takie komentarze stają się motywacją do dalszej pracy. Pozdrawiam serdecznie kolegę z Gdańska :)

      Usuń
  2. Czekam na kolejne wpisy. To jeden z najlepszych blogów traktujących o modzie męskiej. Trzymać tak dalej!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Każdy taki komentarz, to dla mnie wyróżnienie! Będę się starał!

      Usuń
  3. Nie rezygnuj, super wpis i blog!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Cieszę się, że mam grono stałych Czytelników, na których zawsze mogę liczyć.

      Usuń
    2. A może tez jakiś temat o perfumach niszowych.....

      Usuń
    3. Niestety w tym temacie za słabo się czuję. Najbliższy wpis będzie o notatnikach. Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Też długo czekałem na kolejny post.Też uważam, że to znakomity blog modowy. Może najbardziej merytoryczny ze wszystkich blogów.Dziwi mnie tylko, że masz stosunkowo mało komentarzy. Natomiast gdy publikujesz na blogu MV, to odzew jest duży.Tak więc nie rezygnuj!!!Pisz dalej. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za słowa wsparcia i docenianie mojej pracy! Naprawdę żałuję, że nie publikuję więcej i częściej. Mr Vintage to profesjonalny blog z całą rzeszą zdobywanych latami Czytelników, więc faktycznie odzew jest tam dużo większy. Natomiast Sartorius jest nadal mało znany, ale to w pewnym stopniu moja wina. Kompletnie zaniedbuję promowanie strony. Aktywność w mediach społecznościowych też pozostawia wiele do życzenia. Mimo wszystko cieszę się z tych Czytelników, których mam oraz z tych nielicznych komentarzy. Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Proszę pisać! Jak najwięcej! Proszę nie składać broni, jest jeszcze dużo zrobienia!

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na nowe wpisy. Nie rzucaj ręcznika!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubię się poddawać, ale też nie lubię robić czegoś na pół gwizdka. Tak czy owak, jeszcze się postaram!

      Usuń
  7. Super, że wróciłeś naprawdę fajnie czyta się bloga dlatego pisz jak najczęściej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem w tym, że nie mogę zbyt często. Ale będę się starał!

      Usuń
  8. Bardzo ładnie się prezentujęsz w tej stylizacji :) Len jest w modzie!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...