Najczęściej
do pisania blogowych treści służy mi komputer. Jednak nie potrafię się obejść
bez tradycyjnego papieru, na którym w pierwszej kolejności powstają pomysły,
schematy wpisów i wiele innych adnotacji. Problem w tym, że zazwyczaj korzystam
z pojedynczych kartek będących akurat pod ręką, których później nie mogę
znaleźć jak zajdzie potrzeba. Ani to praktyczne, ani estetyczne. Dlatego
zdecydowałem się na zakup notatnika, ale musiał on spełniać kilka ważnych dla mnie
warunków. Wybór padł na Oxford Signature.
Notatnik Oxford Signature. |
Kupno
notatnika to dla większości ludzi sprawa nad wyraz błaha, ale ja postanowiłem
nieco ją skomplikować. Absolutnie nie chciałem, aby był marnej jakości, ale też
nie miałem zamiaru wydawać na niego zbyt dużo pieniędzy. Piękne notesy prezentowane
przez marki Caran d’Ache, czy Graf von Faber Castell były poza moim zasięgiem,
choć niezwykle mi się podobają. Potrzebowałem czegoś bardziej przyziemnego,
lecz eleganckiego, dobrze wykonanego z kilkoma ciekawymi rozwiązaniami
praktycznymi. Prześledziłem temat z ukierunkowaniem na marki, aspekty
techniczne, opinie i porównania. Zwracałem dużą uwagę na zewnętrzną oprawę oraz
rodzaj papieru. Okładka miała być jednokolorowa, klasyczna i minimalistyczna. Szybki
rekonesans pchnął mnie w stronę dwóch, zdaje się najpopularniejszych notatników
w odpowiednim dla mnie pułapie cenowym i jakościowym. Pierwszy to Moleskine, a
drugi Leuchtturm 1917. Początkowo to właśnie jeden z nich miał znaleźć się na
moim biurku. Koncepcja zmieniła się dopiero, gdy natrafiłem na blog sierysuje.pl.
Autorka jest ekspertem w dziedzinach papierniczo piśmienniczych i niejeden
notes przeszedł przez jej ręce. Ostatecznie zdałem się na doświadczenie i testy
pani Agaty, która doradziła mi Oxford Signature.
Przepiękny notatnik Caran d'Ache w skórzanej oprawie. Źródło: store.carandache.com |
Ponownie Caran d'Ache w innym kolorze. Źródło: store.carandache.com |
Notatniki Graf von Faber Castell. Źródło: pinterest.com |
Wybór
notatnika to w dużej mierze sprawa indywidualna. Jedni lubią kolorowe okładki,
inni jednolite. Niektórzy wolą linie, a inni kratki lub czyste kartki. Podobnie
jest z rozmiarem, ilością stron itp. Po prostu pewne cechy wybieramy zgodnie z
naszymi preferencjami. Mimo to, jestem przekonany, że nikt nie ma ochoty na
widok krzywo wydrukowanej liniatury, przebijającego tuszu, czy odrywającej się
oprawy po krótkim czasie użytkowania. Oczywiście ja też chciałem tego uniknąć.
Decydując się na Oxforda wziąłem pod uwagę również kilka innych aspektów.
Mój
notatnik ma format B5, co pozwala na jednej stronie umieścić dość sporą ilość
tekstu. Dla mnie to zaleta, ponieważ lubię mieć dany temat zamknięty w obrębie
jednej strony, choć czasami za bardzo się rozpisuję. Poza tym nie muszę się
zbyt mocno wychylać do przodu, aby sięgnąć górnych partii strony, jakby to było
w przypadku A4. To taki drobiazg, ale delikatnie wpływa na wygodę. W każdym
razie tą wielkość uważam za optymalną względem moich potrzeb. Wybrany Oxford posiada
144 strony, przez co jest zgrabny, ale nie wiem czy nie za cienki. Zobaczymy
jak szybko go zapiszę. Kartki są w linie. Obawiałem się, że mogą być za wąskie
i rzeczywiście rozstaw mógłby być nieco szerszy. Pisząc w każdej linii robi się
ciasno, ale już w co drugiej, wygląda to znacznie estetyczniej.
Od
początku olbrzymie znaczenie miał dla mnie wygląd zewnętrzny, czyli przede
wszystkim okładka. W przypadku męskiej linii Signature dostępne są cztery
bardzo klasyczne kolory: granatowy, szary, czarny i brązowy. Ja wybrałem ten
ostatni. Prążkowane tłoczenia i dyskretne logo na froncie wyglądają całkiem
gustownie. Oprawa została wykonana z poliuretanu, co najpierw działało na mnie
zniechęcająco. Wolałbym, aby była pokryta skórą naturalną. Z drugiej jednak
strony nawet Louis Vuitton, czy Mulberry stosują w swoich luksusowych wyrobach
tworzywo sztuczne. Ten model Oxforda oferuje tylko twardą okładkę, ale takiej
właśnie szukałem. Wcześniej rozważałem ewentualny zakup Moleskine z miękką
oprawą, który następnie chciałem obłożyć osobną obwolutą ze skóry.
W
przypadku notatników istotna jest konstrukcja. Grzbiet powinien być zszyty,
dzięki czemu kartki są lepiej scalone. Co najważniejsze, taka budowa pozwala
rozkładać notes na płasko w każdym miejscu. W kiepskich zeszytach tworzą się wybrzuszenia,
szczególnie uciążliwe podczas pisania blisko środka. Pamiętam, że zawsze mnie
to irytowało. Niektóre notatniki mają karty spięte spiralami lub metalowymi
pierścieniami i te również rozkładają się na płasko. Tyle że spirale z
pewnością nie należą do opcji eleganckich, więc kompletnie nie brałem ich pod
uwagę. Natomiast kartki wpinane w obręcze to najczęściej rozwiązanie stosowane
w segregatorach lub planerach, ale czasami zdarzają się również w
notesach. Kiedyś korzystałem z tego typu
organizera, który był odpowiedni do wpisywania adresów, czy sporządzania krótkich
notek, ale do dłuższego pisania by się nie nadawał. Metalowe ringi utrudniały
mi swobodne notowanie.
Dzięki szytej konstrukcji łatwo się rozkłada. |
Kolejnym,
może nawet kluczowym warunkiem zakupu była jakość papieru. To właśnie od niej
zależy, czy tusz będzie przebijał się na drugą stronę i czy kartki będą
prześwitywać. Oxford Signature może pochwalić się śnieżnobiałym, jedwabiście gładkim
papierem o gramaturze 90 g/m². Co prawda grubość kartek nie jest gwarantem
doskonałej jakości, ale w przypadku Optik Paper opracowanego przez firmę Hamelin,
prześwitywanie jest ograniczone do minimum , a o przebijaniu nie ma mowy. Dla
przykładu standardowe notesy Moleskine mają 70 g/m², aczkolwiek ich papier
produkuje się bez użycia kwasów, co można zaliczyć na poczet jego zalet. Dzięki
temu staje się trwalszy i odporniejszy na żółknięcie. Optik paper niestety nie
jest bezkwasowy, ale jego jakość zyskała uznanie wśród wielu pasjonatów
pisania. Pod względem poziomu bieli i gładkości wypada naprawdę nieźle. Jedno,
co mi w nim nie pasuje, to niezbyt przyjemny zapach. Poza tym warto zwrócić
uwagę na współgranie papieru z atramentem. Chodzi o to, czy zapisane litery nie
są postrzępione, rozlane, jak szybko schnie tusz itp. Ja piszę długopisem i nie
mam zastrzeżeń. Nie wiem jak zachowują się pod tym względem pióra, ale
czytałem, że też nie stanowią problemu.
Oxford Signature posiada opatentowany Optik Paper o gramaturze 90 g/m². |
Po kartkach Oxforda pisze się bardzo dobrze. |
Jak widać nie ma żadnych przebić, ani prześwitywania. |
Dodatkowo
mój notatnik został zaopatrzony w kilka pomocnych elementów. Posiada
zaokrąglone narożniki, które nie są tak podatne na zagięcia i uszkodzenia.
Elastyczna gumka pozwala utrzymywać całość w zamknięciu. Wewnątrz znajduje się
tasiemka do zaznaczania ważnych stron. Do okładki przytwierdzony jest również
uchwyt na długopis, jeśli ktoś chce go nosić w komplecie. Producent pomyślał
także o luźnych notatkach (u mnie ich nie brakuje), które można włożyć do tekturowej
kieszeni ulokowanej za ostatnią stroną. Przykładowo w Leuchtturmach zastosowano
również numerowane strony, naklejki do archiwizowania, spis treści na
początkowych kartach oraz perforację na kilku ostatnich stronach. Te wszystkie
drobne cechy mogą okazać się przydatne w zależności od preferencji.
Elastyczna gumka i uchwyt na długopis. |
Zaokrąglone rogi. |
Kieszonka na luźne notatki. |
Uchwyt na długopis. |
Nadruk
liniatury w Oxfordzie jest bardzo subtelny. Niektórym mogłoby brakować
wyrazistości, ale to raczej kwestia gustu. Po obu bokach kartki znajdują się
marginesy – węższy i szerszy. Akurat dla mnie są zbędne. U góry wydzielone
miejsce na nagłówek i to już ciekawsze rozwiązanie. Generalnie Signature jest
przyzwoicie wykonany i robi dobre wrażenie, jak na notatnik budżetowy.
Pomijając koszty wysyłki (kupowałem w sklepie internetowym) wydałem na niego
niecałe 32 zł. To o połowę niższa cena, jaką musiałbym zapłacić za Moleskine
czy Leuchtturma.
Wiele
notatników na pierwszy rzut oka wygląda bardzo podobnie. Podstawowe różnice kryją
się w jakości wykonania i klasie użytych materiałów. Z pewnością największą
siłą Oxforda Signature jest papier. Myślę, że za tak niską cenę oferuje
wystarczająco dużo. Jak widać, zwykły zakup notesu może stać się bardziej
wymagający, jeśli oczekujemy przyzwoitego produktu. Ja cenię styl i piękno nie
tylko w ubiorze, ale też we wszelkich dodatkach i przedmiotach mnie otaczających.
Oxford nie jest szczytem moich marzeń, ale na pierwszy notatnik spokojnie się
nada. W końcu i tak najważniejsze będą zamieszczane w nim treści.
W
ramach podsumowania przedstawiam podstawowe wymogi, jakie według mnie powinien
spełniać dobry notatnik?
- Przede wszystkim papier, który nie przebija i nie prześwituje. Gramatura na poziomie 90 g/m2 może w tym pomóc. Raczej nie skłaniałbym się ku mniejszej niż 70 g/m2. Jeśli papier jest bezkwasowy, to notatnik tylko na tym zyska. Dzięki temu kartki nie będą żółknąć, a ich trwałość znacznie się zwiększy.
- Szyta konstrukcja, zamiast klejonej dużo lepiej ochroni notes przed rozpadem. Jednak najbardziej będziecie zadowoleni z tego, że znacznie łatwiej się rozkłada. To naprawdę poprawia komfort pisania. Notatniki mocowane na spirali nie wyglądają elegancko, więc raczej nie będą pasować do stylowego mężczyzny.
- Jakość wykonania powinna przykuć naszą uwagę w pierwszej kolejności. Spójrzmy, czy liniatura jest prosta, czy kartki są spasowane ze sobą i z okładką, czy nigdzie nie ma śladów kleju itp. Oczywiście od notatnika budżetowego nie powinniśmy wymagać zbyt wiele, ale też nie warto się godzić na rażące wady.
- Warto kłaść nacisk na walory estetyczne, zwłaszcza w przypadku oprawy. Minimalizm często bywa w tej kwestii bezkonkurencyjny. Nie zawsze okładka musi być czarna, choć wielu uważa ją za najbardziej klasyczną. Notatnik oprawiony w skórę wygląda elegancko, a niekiedy nawet luksusowo. Jednak nie jest to wymóg obowiązkowy, świadczący o jakości notesu.
- Notatniki powinny być zaopatrzone przynajmniej w kilka użytecznych detali. Mimo że każdy ma inne potrzeby, to takie rozwiązania jak wewnętrzna tasiemka, numerowanie stron, uchwyt na długopis, kieszonka na notatki stanowią przydatne akcenty. Wiele notesów posiada praktyczne zapięcie na gumkę, ale może to być zatrzask lub inna forma.
Po
napisaniu tego artykułu stałem się posiadaczem jeszcze dwóch wspomnianych wyżej
notatników – Moleskine i Leuchtturm 1917. Dzięki temu mogłem skonfrontować
wszystkie trzy, lecz nie zdecydowałem się na modyfikacje tekstu w poście. Postaram się
zamieścić w późniejszym czasie jakieś porównanie tych notesów.
Ciekawy wpis.Mnie najbardziej w notatnikach interesuje czy można na nim pisać piórem. Ciekawe czy Signature przyjmuje atrament?Wygląda bardzo ładnie.Nie jestem pewien co do jakości wyrobów Faber Castell. Mam ich pióro i nie jestem zniego zadowolony. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Osobiście nie próbowałem, ale czytałem wiele pozytywnych opinii na temat korelacji piór z papierem Optik Paper stosowanym w Oxfordach. Z produktami Faber Castell nie miałem do czynienia, choć słyszałem o nich dużo dobrego. Dlatego trochę jestem zaskoczony niezadowoleniem z pióra tej marki. Pozdrawiam.
UsuńNiestety papier w tych notesach nie jest tak dobry, jak w zwykłych zeszytach i (w notesie kupionym mniej więcej 2 lata temu)pióro przebijało mi punktowo. Wydaje mi się jednak, że ostatnio został ulepszony (w każdym razie w wersji współpracujacej z aplikacją Scribzee, pojawiła się w 2018 roku), bo nie ma już tego problemu.
UsuńWłaśnie mój Oxford nie jest kompatybilny z aplikacją Scribzee, więc to pewnie notatnik ze starszych partii. W niedalekiej przyszłości mam zamiar kupić wieczne pióro, a wtedy sprawdzę osobiście, jak się nim pisze po tym papierze.
UsuńUwielbiam Twój blog. Zawsze inspiruje. Idę szukać notatnika, dzięki Darek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kamil
Ja również dziękuję Kamil. Notatnik może być naprawdę przydatny, więc warto jakiś mieć pod ręką. Pozdrawiam.
UsuńCieszę się, że pomogłam :) Oxford wygląda bardzo stylowo i mam nadzieję, że się sprawdzi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ja jeszcze raz dziękuję za pomoc! Bardzo cenię opinie oparte na doświadczeniu! Jak na razie z Oxforda jestem zadowolony, zwłaszcza z papieru. Rzeczywiście nic nie przebija.
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Kolejny fajny wpis
OdpowiedzUsuńDziękuję. Akurat ten był bardzo spontaniczny.
Usuń