8 września 2017

SMART CASUAL NA CIEPLEJSZE DNI


Najcieplejsze miesiące już minęły, ale nie mogę sobie darować braku letnich stylizacji. Dlatego postanowiłem nadrobić zaległości chociaż odrobinę. Obecnie pogoda nie rozpieszcza, a za oknem ciągle deszcz. Na szczęście na początku września udało się zrobić sesję zdjęciową w sprzyjających warunkach. W efekcie prezentuję zestaw w stylu smart casual z wykorzystaniem bawełny, lnu i jedwabiu.


Połączenie granatowej marynarki i beżowych spodni z pewnością należy do klasyki męskiej elegancji. Uzyskalibyśmy jeszcze bardziej ikoniczne zestawienie, gdyby dolna część ubioru była szara, aczkolwiek moim zdaniem do letnich stylizacji beż pasuje znacznie lepiej. Oczywiście zastosowałem tutaj materiały typowe dla ciepłych okresów, bazujące na lnie i bawełnie. Dzięki temu nie brakuje również wyrazistej faktury.


Zestaw koordynowany, który mam na sobie ma charakter półelegancki. Dlatego nie mogło w nim zabraknąć marynarki. Jej kolor nie jest jednolity. To mieszanka bardzo ciemnych i trochę jaśniejszych odcieni granatu, tworząca interesujący mikrowzorek. W skład tkaniny wchodzi len i bawełna z lekką przewagą tego pierwszego. Mimo to marynarka na upały by się nie nadawała. Materiał jest stosunkowo gruby, a splot niezbyt otwarty. Do tego uszyto ją na pełnej podszewce wiskozowo poliestrowej. Akurat w dniu sesji temperatura oscylowała w granicach 20 stopni Celsjusza i takie warunki wydają się idealne dla tego typu marynarki.


Spodnie również mają w składzie len, ale tym razem został on zmieszany z jedwabiem. Materiał jest względnie cienki, delikatny i przewiewny. Jako że to produkt na sezon letni, pozbawiono je nawet wewnętrznej kolanówki. Bardzo podoba mi się ich kolor, czyli ciepły, słomkowy odcień beżu. Jak wiadomo tonacje tej barwy potrafią być mdłe i zimne, a tutaj jest całkowicie odwrotnie. Len zapewnia charakterystyczną, surową fakturę na tkaninie. Niestety ma też swoje gorsze strony, które niekoniecznie trzeba uznawać za wady. Mianowicie dosyć szybko się gniecie. No ale cóż. Taki jego urok. Każdy kto decyduje się na len, powinien być w stanie to zaakceptować. Mi to szczególnie nie przeszkadza, a nawet uważam, że takie marszczenia wprowadzają pewną nutę pozytywnej nonszalancji do wyglądu. Za sprawą dodatku jedwabiu spodnie są przyjemne w dotyku.



W przypadku tego zestawienia zdecydowałem się na jasnobłękitną koszulę w beżowe, subtelne prążki, nawiązujące kolorystycznie do spodni. Bawełnianą tkaninę cechuje otwarty splot, dzięki czemu doskonale oddycha i wzorowo spełnia wymogi letniej koszuli. Podwójne mankiety nieco podnoszą jej formalność.


Jasne tło koszuli wypełnia brązowy, jedwabny krawat w niebieskie malutkie kropeczki oraz trochę większe kwiatki. Na poszetce znajdują się akcenty z jasnego brązu i beżu, które w widoczny sposób sugerują odniesienie przede wszystkim do kolorystyki spodni, ale i prążków koszuli, czy skarpetek. Występują też elementy granatu nawiązujące do marynarki. Na obu dodatkach mamy do czynienia z motywami florystycznymi. Jednak gęsto nadrukowane paisley wyraźnie odstaje bujnością od rozproszonego wzoru na krawacie.



Z doborem butów miałem tym razem lekki dylemat. Stworzyłem sobie dwa warianty, gdzie w pierwszym chciałem dopasować je pod kątem dominującej w stroju faktury. Dlatego brałem pod uwagę parę jasnobrązowych, zamszowych brogsów. Matowy, szorstki charakter takiej skóry z pewnością współgrałby z wyrazistą teksturą reszty garderoby. Ostatecznie wybrałem drugą opcję wprowadzając do zestawu niewątpliwy dysonans między strojem, a butami. Kolor i model obuwia były głównymi powodami zaistniałego połączenia. Gładka, lśniąca skóra licowa na pewno odstaje strukturą od pozostałych części, jednak dopasowanie kolorystyczne łagodzi wszelkie odstępstwa. Trzeba pamiętać, że kontrast nie zawsze jest zły. Czasami dzięki niemu można tworzyć nieoczywiste, a zarazem ciekawe stylizacje.


Ze skarpetkami nie kombinowałem zbyt wiele. Dobrałem je zgodnie z najpowszechniejszą zasadą, czyli pod kolor spodni. Nie chciałem całkowicie gładkich, więc założyłem parę o żebrowanej strukturze. Cienka, egipska bawełna dobrze się sprawuje w cieplejsze dni. 













Marynarka – Charles Tyrwhitt
Koszula – Luigi Borrelli
Krawat – Canali
Spodnie – Ralph Lauren
Buty – Edward Green
Skarpetki – Falke

6 komentarzy:

  1. Dobrze Cię znów widzieć pod krawatem. Nie wiem skąd ta powszechna niechęć i opór przed noszeniem krawata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bardzo chętnie noszę krawaty. Niedługo pojawi się kolejna stylizacja z nieformalnym knitem, więc proszę zaglądać.

      Usuń
  2. Jesienna wersja ubioru dobrze się moim zdaniem prezentuje z krawatem do kurtki, bez marynarki. Kurtka do pasa, zamszowa lub skórzana, z krawatem wygląda według mnie naprawdę dobrze. Osobiście preferuję jednak jedwabne krawaty, nawet w zestawach nieformalnych. Nie mogę się jakoś przekonać do knitów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Knity dawniej też mnie nie przyciągały, ale jakoś się do nich przekonałem. Tyle że wybieram szersze modele o bardzo ścisłym splocie, najlepiej jedwabne. Pewną alternatywą dla krawatów dzierganych są te z grenadyny.

      Usuń
    2. A co myślisz o noszeniu krawata bez marynarki (do kurtki, swetra, kamizelki)? Czy wychodzisz z założenia, że krawat zawsze implikuje założenie marynarki?

      Usuń
    3. Krawat absolutnie nie jest przypisany wyłącznie marynarce. Bez problemu można go nosić do sweterka lub kurtki, tylko musi być odpowiednio wyważony względem formalności, faktury itp. Przykładowo do skórzanej kurtki satynowy, jedwabny krawat z pewnością nie będzie pasował.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...