Najcieplejsze
miesiące już minęły, ale nie mogę sobie darować braku letnich stylizacji.
Dlatego postanowiłem nadrobić zaległości chociaż odrobinę. Obecnie pogoda nie
rozpieszcza, a za oknem ciągle deszcz. Na szczęście na początku września udało
się zrobić sesję zdjęciową w sprzyjających warunkach. W efekcie prezentuję
zestaw w stylu smart casual z wykorzystaniem bawełny, lnu i jedwabiu.
Połączenie
granatowej marynarki i beżowych spodni z pewnością należy do klasyki męskiej elegancji.
Uzyskalibyśmy jeszcze bardziej ikoniczne zestawienie, gdyby dolna część ubioru
była szara, aczkolwiek moim zdaniem do letnich stylizacji beż pasuje znacznie
lepiej. Oczywiście zastosowałem tutaj materiały typowe dla ciepłych okresów,
bazujące na lnie i bawełnie. Dzięki temu nie brakuje również wyrazistej
faktury.
Zestaw
koordynowany, który mam na sobie ma charakter półelegancki. Dlatego nie mogło w
nim zabraknąć marynarki. Jej kolor nie jest jednolity. To mieszanka bardzo
ciemnych i trochę jaśniejszych odcieni granatu, tworząca interesujący
mikrowzorek. W skład tkaniny wchodzi len i bawełna z lekką przewagą tego
pierwszego. Mimo to marynarka na upały by się nie nadawała. Materiał jest
stosunkowo gruby, a splot niezbyt otwarty. Do tego uszyto ją na pełnej
podszewce wiskozowo poliestrowej. Akurat w dniu sesji temperatura oscylowała w granicach
20 stopni Celsjusza i takie warunki wydają się idealne dla tego typu marynarki.
Spodnie
również mają w składzie len, ale tym razem został on zmieszany z jedwabiem. Materiał
jest względnie cienki, delikatny i przewiewny. Jako że to produkt na sezon
letni, pozbawiono je nawet wewnętrznej kolanówki. Bardzo podoba mi się ich
kolor, czyli ciepły, słomkowy odcień beżu. Jak wiadomo tonacje tej barwy
potrafią być mdłe i zimne, a tutaj jest całkowicie odwrotnie. Len zapewnia
charakterystyczną, surową fakturę na tkaninie. Niestety ma też swoje gorsze
strony, które niekoniecznie trzeba uznawać za wady. Mianowicie dosyć szybko się
gniecie. No ale cóż. Taki jego urok. Każdy kto decyduje się na len, powinien
być w stanie to zaakceptować. Mi to szczególnie nie przeszkadza, a nawet
uważam, że takie marszczenia wprowadzają pewną nutę pozytywnej nonszalancji do
wyglądu. Za sprawą dodatku jedwabiu spodnie są przyjemne w dotyku.
W
przypadku tego zestawienia zdecydowałem się na jasnobłękitną koszulę w beżowe,
subtelne prążki, nawiązujące kolorystycznie do spodni. Bawełnianą tkaninę
cechuje otwarty splot, dzięki czemu doskonale oddycha i wzorowo spełnia wymogi
letniej koszuli. Podwójne mankiety nieco podnoszą jej formalność.
Jasne
tło koszuli wypełnia brązowy, jedwabny krawat w niebieskie malutkie kropeczki
oraz trochę większe kwiatki. Na poszetce znajdują się akcenty z jasnego brązu i
beżu, które w widoczny sposób sugerują odniesienie przede wszystkim do
kolorystyki spodni, ale i prążków koszuli, czy skarpetek. Występują też
elementy granatu nawiązujące do marynarki. Na obu dodatkach mamy do czynienia z
motywami florystycznymi. Jednak gęsto nadrukowane paisley wyraźnie odstaje
bujnością od rozproszonego wzoru na krawacie.
Z
doborem butów miałem tym razem lekki dylemat. Stworzyłem sobie dwa warianty,
gdzie w pierwszym chciałem dopasować je pod kątem dominującej w stroju faktury.
Dlatego brałem pod uwagę parę jasnobrązowych, zamszowych brogsów. Matowy,
szorstki charakter takiej skóry z pewnością współgrałby z wyrazistą teksturą
reszty garderoby. Ostatecznie wybrałem drugą opcję wprowadzając do zestawu
niewątpliwy dysonans między strojem, a butami. Kolor i model obuwia były
głównymi powodami zaistniałego połączenia. Gładka, lśniąca skóra licowa na
pewno odstaje strukturą od pozostałych części, jednak dopasowanie kolorystyczne
łagodzi wszelkie odstępstwa. Trzeba pamiętać, że kontrast nie zawsze jest zły.
Czasami dzięki niemu można tworzyć nieoczywiste, a zarazem ciekawe stylizacje.
Ze
skarpetkami nie kombinowałem zbyt wiele. Dobrałem je zgodnie z
najpowszechniejszą zasadą, czyli pod kolor spodni. Nie chciałem całkowicie
gładkich, więc założyłem parę o żebrowanej strukturze. Cienka, egipska bawełna
dobrze się sprawuje w cieplejsze dni.
Marynarka – Charles Tyrwhitt
Koszula – Luigi Borrelli
Krawat – Canali
Spodnie – Ralph Lauren
Buty – Edward Green
Skarpetki – Falke
Dobrze Cię znów widzieć pod krawatem. Nie wiem skąd ta powszechna niechęć i opór przed noszeniem krawata.
OdpowiedzUsuńJa bardzo chętnie noszę krawaty. Niedługo pojawi się kolejna stylizacja z nieformalnym knitem, więc proszę zaglądać.
UsuńJesienna wersja ubioru dobrze się moim zdaniem prezentuje z krawatem do kurtki, bez marynarki. Kurtka do pasa, zamszowa lub skórzana, z krawatem wygląda według mnie naprawdę dobrze. Osobiście preferuję jednak jedwabne krawaty, nawet w zestawach nieformalnych. Nie mogę się jakoś przekonać do knitów.
OdpowiedzUsuńKnity dawniej też mnie nie przyciągały, ale jakoś się do nich przekonałem. Tyle że wybieram szersze modele o bardzo ścisłym splocie, najlepiej jedwabne. Pewną alternatywą dla krawatów dzierganych są te z grenadyny.
UsuńA co myślisz o noszeniu krawata bez marynarki (do kurtki, swetra, kamizelki)? Czy wychodzisz z założenia, że krawat zawsze implikuje założenie marynarki?
UsuńKrawat absolutnie nie jest przypisany wyłącznie marynarce. Bez problemu można go nosić do sweterka lub kurtki, tylko musi być odpowiednio wyważony względem formalności, faktury itp. Przykładowo do skórzanej kurtki satynowy, jedwabny krawat z pewnością nie będzie pasował.
Usuń