Słońce
nas nie opuszcza, więc postanowiłem zrobić szybką sesję zdjęciową w letnich
jeszcze klimatach. Zestaw jest całkiem prosty w swobodnym stylu. Przy wyższych
temperaturach moja garderoba skłania się zwykle ku casualowi, ale w przyszłości
mam zamiar zwiększyć poziom elegancji moich letnich ubrań.
Motywem przewodnim tego posta jest kolor założonych przeze mnie spodni. Kobalt, bo o nim mowa, to intensywny odcień niebieskiego. Błękit kobaltowy został wynaleziony w 1802 roku przez francuskiego chemika Louisa Jacquesa Thenarda. Dlatego nazywa się go też błękitem Thenarda. Od początku znalazł zastosowanie w malarstwie, ceramice i szklarstwie, jako bardzo trwały barwnik. Od jakiegoś czasu cieszy się dużą popularnością w modzie męskiej, ale i damska strona mu się nie oparła. Wielu producentów rozjaśniło granatowe garnitury właśnie do tej tonacji. Chociaż nie są one tak formalne i uniwersalne, to zdecydowanie lepiej prezentują się podczas słonecznych pór roku.
Prezentowane
chinosy są uszyte z dość drobnego twillu bawełnianego. Na upały się nie nadają
z powodu zbyt grubego, ściśle tkanego materiału, ale na wrześniowy wieczór
okazały się w sam raz. Spodnie są nieco przydługie, ale kupiłem je z zamiarem
noszenia w wersji z podwiniętymi nogawkami. Wystarczyło je delikatnie podkasać,
aby osiągnęły odpowiednią długość. Podkreśla to swobodny styl i świetnie
wygląda z loafersami lub mokasynami.
Górna
część składa się z mojej ulubionej letniej koszuli z miękkim kołnierzykiem na
guziczki. Koszule w prążki należą raczej do formalnego wyposażenia szafy, ale
dzięki tkaninie z bawełnianego oksfordu, kołnierzykowi button down i
kontrafałdzie na plecach, mój wariant sprawdza się również w mniej eleganckim
zestawieniu. Podwinięte rękawy jeszcze bardziej dopełniają obraną stylistykę.
Zrolowane
nogawki połączyłem z loafersami z czarnego zamszu i metalowymi elementami. Buty
są lekkie i wygodne niczym kapcie, dlatego chętnie je noszę. Co prawda wolę
brązowy zamsz, ale w tym wypadku czerń całkiem dobrze koresponduje z
niebieskim. Poza tym komfortowe chodzenie rekompensuje mi kolor. Choć wydaje
się, że założyłem loafersy na gołe stopy, to w rzeczywistości mam ubrane
odpowiednio wcięte skarpetki, tzw. stopki. Szczerze je polecam. Nie ma ich w
ogóle widać, ale są wystarczające, aby absorbować pot wewnątrz.
Do
butów można by dobrać czarny zamszowy pasek, ale takiego nie posiadam. Dlatego
postawiłem na pleciony ze skóry licowej. Z resztą letnie połączenia „pasek –
buty” rządzą się własnymi prawami. Nie muszą być tak dokładnie
przyporządkowane. Przy okazji pamiętajcie o kolorystycznym doborze klamry paska
do innych metalowych detali. W moim przypadku klamra srebrzystej barwy jest
zgodna z metalowymi elementami loafersów o tym samym odcieniu.
Koszula – Ralph Lauren
Spodnie – Asos
Buty – Dolce Gabbana
Okulary – Nigura Sundream
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz