Pod
koniec zeszłego roku wziąłem udział w konkursie instagramowym, zorganizowanym
przez sklepy Multirenowacja oraz Patine, w którym główną i jedyną nagrodą
były buty Yanko. Niestety nie udało mi się wygrać, ale moje starania nie poszły
na marne. Zostałem uhonorowany nieplanowanym bonem na zakupy w powyższych
sklepach. W efekcie stałem się posiadaczem mojej pierwszej pary „Yanków”.
Na
moim blogu jeszcze nigdy nie pojawiały się recenzje, ale postanowiłem to
zmienić. Pomyślałem, że warto dzielić się opinią i spostrzeżeniami na temat
produktów, które krążą w naszym sartorialnym świecie. Nowa forma ma wprowadzić trochę
świeżości i przede wszystkim przydatnych informacji dla konsumenta. Chcę wam
przedstawiać mój punkt widzenia. Oczywiście będzie on subiektywny, czasami
krytyczny i przede wszystkim zgodny z prawdziwymi odczuciami wobec produktu. Jako
że obcuję z rzeczami o różnorakiej jakości i cenie, mam pewne doświadczenie, na
którym będę opierał swoje recenzje.
Na
pierwszy ogień wybrałem właśnie buty hiszpańskiej marki Yanko. Wstępnie
przygotowałem dla was wyłącznie pierwsze wrażenia, jakie odniosłem po
otrzymaniu obuwia. Nie będzie tu mowy o trwałości, czy komforcie użytkowania,
ponieważ na to potrzeba czasu i skrupulatnego testowania. Skupię się na jakości
skóry i konstrukcji oraz na dopasowaniu i ogólnej estetyce. Te cechy można
ocenić od ręki. Przyjrzę się też stosunkowi jakości do ceny, ponieważ to bardzo
ważny czynnik dla każdego klienta.
Moje
Yanki to eleganckie, wysokie buty z zamkniętą przyszwą, typu balmoral boots. Wykonane
z cielęcej skóry, groszkowanej na górze i gładkiej na dolnej części cholewki. Zastosowano
w nich minimum zdobień, które ograniczają się do klasycznie dziurkowanej kapki.
Z drugiej strony tłoczona część skóry powoduje, że stają się mniej formalne. Buty
sznurowane na sześć standardowych dziurek oraz cztery metalowe haczyki. Z tyłu
u góry znajduje się materiałowa tasiemka ułatwiająca zakładanie. Kolor to
piękny, średni brąz – Cambridge Niger / Chesnut Marron, jak podaje producent.
Wybrany
model wykonano na kopycie 915. Zaraz po otwarciu kartona zrobiło na mnie
piorunujące wrażenie. Na sklepowych zdjęciach wyglądały świetnie, ale dopiero w
rzeczywistości można uchwycić piękno tego kopyta. Jest smukłe, bardzo
dynamiczne, takie jak lubię. Pierwsze skojarzenia, które przyszły mi do głowy,
upatrywały podobieństwa do niektórych modeli Santoni. Ja coraz bardziej zwracam
uwagę na kształt i design butów. W przypadku mojego modelu Yanko, wyznacznik
ten z pewnością wpłynął na decyzję o zakupie. Wizualnie prezentują się
znakomicie. 915 zdecydowanie wpisało się na listę moich ulubionych kopyt.
Rozmiarówka
wydaje się być całkiem standardowa dla klasycznego obuwia. Noszę 44 EU / 10 UK
i taki zamówiłem. Przez smukłość kopyta miałem pewne obawy, czy tęgość F będzie
odpowiednia, ale ostatecznie zdecydowałem się na nią i nie popełniłem błędu.
Buty pasują idealnie, ale jedna rzecz mnie zaskoczyła szczególnie pozytywnie.
Mianowicie obie przednie części obłożyny przy sznurowaniu schodzą się niemal
idealnie. Zawsze mam z tym problem, ponieważ z reguły w tym miejscu tworzy się
„V”. Tym razem tego nie ma. Sporym udogodnieniem dla osób niepewnych swojego
rozmiaru jest znajdująca się na stronie internetowej tabela rozmiarowa. Zawiera
wystarczającą ilość potrzebnych parametrów i wskazówek, aby zniwelować do
minimum błędy w dopasowaniu. Jeśli jednak coś wyjdzie nie tak, to jednorazowa
wymiana na inny rozmiar jest bezpłatna.
Rodzaj
kopyta, czy właściwy rozmiar to sprawy raczej indywidualne, które nie wpływają
bezpośrednio na jakość obuwia. Warto się więc przyjrzeć materiałom, konstrukcji,
estetyce itp.
Na
duży plus zasługuje konstrukcja butów Yanko. Do ich produkcji używa się
powszechnie cenionej i sprawdzonej metody goodyear welted, czyli szycia ramowego w polskim nazewnictwie. Gwarantuje ona
trwałość butów oraz wymianę podeszwy w późniejszym czasie. O zastosowanej
technice informują nas szwy na spodzie i na górnym rancie podeszwy. Poza tym
jest to wyraźnie napisane na wewnętrznej wkładce.
Cholewka
wykonana jest z cielęcej skóry wysokiej jakości. Widać to na pierwszy rzut oka.
Skóra, mimo, że nie została potraktowana jeszcze żadną pastą, nie jest matowa,
ma wyraźną głębię i widoczne pory. Co więcej, jest gładka bez widocznych
marszczeń, charakterystycznych dla skór gorszego sortu. Kolor języka jest
jaśniejszy od reszty, ale nie stanowi nadmiernego kontrastu. Przeszycia
zadowalająco równe i estetyczne. W miejscach łączenia cholewki z podeszwą
niewielkie przebarwienia, ale to zdarza się nawet w butach dużo droższych i
jest praktycznie niewidoczne. Wkładka, jak i wyściółka również są w pełni
skórzane, co z resztą czuć. Z wnętrza wydobywa się specyficzny, intensywny
zapach naturalnego surowca. Wewnątrz nie widać żadnych plam po kleju, ani
wystających nitek. Jednym słowem precyzja wykonania na bardzo wysokim,
profesjonalnym poziomie.
Podeszwa
wykonana jest przede wszystkim z gumy z niewielkim skrawkiem skóry w najwęższej
części. Natychmiast wzrok przykuwa jej wyprofilowanie. Nie ma tu mowy o
płaskiej powierzchni. Glanek jest wyraźnie zaokrąglony. Taki detal stosuje się
w wielu typach butów z wysokiej półki. Ranty równe i starannie wykończone. Podoba
mi się ogólnie cała estetyka spodów. Ciekaw jestem ścieralności gumy. Niestety
podeszwy skrywają największy według mnie mankament tych butów. Ten model ma
otwarty kanał, przez co szwy biegnące wokół podeszwy są widoczne. Wszystko
byłoby OK, gdyby były głębiej wpuszczone. A tutaj wystają ponad powierzchnię
gumy. W efekcie mogą się szybciej ścierać. Co prawda spodnia część jest tak
wyprofilowana, że krawędzie są położone nieco wyżej niż punkt podparcia
znajdujący się na śródstopiu, ale podczas ruchu nici i tak będą miały styczność
z podłożem. Oczywiście nawet po ich przetarciu buty się nie rozpadną, ponieważ
są zrobione na konstrukcji goodyearowskiej. Szkoda, że producent nie zadbał dostatecznie
o ten element. Zobaczymy jednak, jak te szwy będą się zachowywać w praktyce.
Jakościowo
buty Yanko nie odstają od niejednego modelu z wyższego przedziału cenowego. Dla
przeciętnego Polaka koszt może wydawać się zbyt wysoki, ale patrząc na użyte
materiały, sposób wykonania i konstrukcję, wcale tak nie jest. To złuda. Po
pierwsze to nie są buty na jeden sezon. Z doświadczenia wiem, że produkty tej
klasy można użytkować przez lata. Wystarczy o nie odpowiednio dbać. W przypadku
sklepu Patine.pl można liczyć na regularne promocje i rabaty. Co roku
organizują Black Friday, podczas którego ceny stają się naprawdę atrakcyjne.
Wówczas stosunek jakości do ceny jest wyjątkowo korzystny. Zresztą wystarczy
się przejść po galeriach handlowych i spojrzeć na propozycje
najpopularniejszych marek obuwniczych. Zrobiłem tak ostatnio i wierzcie mi,
doznałem szoku. Za parę klejonych butów z podrzędnej skóry na gumowej podeszwie
firma życzyła sobie niemal tyle, co za Yanko. Różnica klas była miażdżąca, a
koszt mocno zbliżony.
W
mojej ocenie buty Yanko to bardzo dobry produkt. Klasyczne modele, świetna
jakość skór, ładne kopyta i konstrukcja goodyear to główne atuty składające się
na ich wartość. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że są warte zakupu. Ja z
mojej pary jestem naprawdę zadowolony.
Na koniec chciałbym zaznaczyć,
że ta recenzja powstała tylko i wyłącznie z mojej inicjatywy. Nie jest to żaden
wpis promocyjny, ani reklama, a jedynie moje subiektywne spojrzenie i osobista
ocena butów Yanko.
"Na moim blogu jeszcze nigdy nie pojawiały się recenzje, ale postanowiłem to zmienić."
OdpowiedzUsuńDla mnie, jako czytelnika, absolutną podstawą wiarygodnych recenzji jest jasno wyrażona informacja na samym początku tekstu o tym czy produkt został kupiony w cenie regularnej, niższej (a jeśli tak to czemu - czy na zachętę od producenta czy np. jako rabat za uczestnictwo, który dostawali wszyscy uczestnicy poza podium) czy za darmo do reklamy.
Sam mam dokładnie ten sam model (kupiony w outlecie :D) i jestem bardzo zadowolony. Wyglądają świetnie, a jeszcze lepiej po potraktowaniu kremem Woly (z którego jestem bardziej zadowolony niż z Saphira. Kopyto 915 naprawdę robi robotę i jest śliczne, chociaż nie dla każdego. A dokładając do tego jeszcze fason balmorali (w moim odczuciu najładniejszy jeśli chodzi o trzewiki, za wyjątkiem Edward Green Galway)... naprawdę lubię te buty :D
Zależy mi na wiarygodności, więc dziękuję za podpowiedzi z punktu widzenia czytelnika. Na końcu recenzji specjalnie zaznaczyłem, że to nie jest wpis reklamowy, a jedynie moja osobista opinia. Cieszę się, że mamy to samo zdanie na temat tych butów.
UsuńMuszę przyznać, że o firmie Woly nie słyszałem. Sam stosuję Saphira, Tarrago, ewentualnie Kiwi.
PS. Galwaye są świetne, zgadzam się w 100%. Niestety dla mnie poza zasięgiem :)
Woly jest mało znane i ciężko je u nas dostać - na pewno krem ma szewc24, mi się też udało kupić te kremy w sklepie Stylemana na Kruczej. Natomiast z kremu jestem bardzo zadowolony i powoli wymieniam wszystkie kremy Saphira na Woly. Pastę jednak lubię Saphira, przez dużą ilość Carnuby w linii M'dO dobrze robi się wysoki połysk.
UsuńPodziwiam smukłość przedniej, górnej części stopy skoro 915 nie ciśnie :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie sam jestem zaskoczony, że przy sznurowaniu nie tworzy się efekt "V". Podbicia nie mam jakoś bardzo wysokiego, ale też nie jest szczególnie niskie. Buty naprawdę mnie nie cisną w tym miejscu. Widocznie 915 jest dla mnie stworzone :)
Usuń;
OdpowiedzUsuńButy eleganckie trzeba przyznać. Też takie eleganckie, klasyczne półbuty najczęściej noszę, z tym że nie takie długie jak te tutaj. Bardziej takie jak ostatnio na https://butymodne.pl/meskie-nikopol-skora-naturalna-c532.p29.f125.html sobie upatrzyłem. Tu z wyborem problemu nie ma.
OdpowiedzUsuńTrochę śmieszne mi się wydają, mimo, że ja lubię męskie takie sznurowane buty. Ale skoro się podobają to najważniejsze, oby jeszcze były wygodne.
OdpowiedzUsuńWedług mnie, bardzo wiele ciekawych propozycji w zakresie obuwia męskiego, można znaleźć w sieci. Mnie ostatnio wpadły w oko mokasyny męskie rozmiar 48 i mam zamiar je zamówić dla mojego syna. Mam nadzieję, że będzie zadowolony, bo takiego rodzaju obuwia zazwyczaj nie nosi. Trzymajcie kciuki, żeby rozmiarem też pasowały.
OdpowiedzUsuń