W
ostatni dzień września wybrałem się do Gdyni nad morze. Spacer po Skwerze
Kościuszki zaowocował kolejną sesją zdjęciową. Przygotowanie materiału do bloga
trochę mi się wydłużyło, przez co to, co dziś widać za oknem nie zgrało się z
piękną jeszcze wówczas pogodą. No ale trudno. Skoro fotografie powstały, to
szkoda byłoby ich nie zaprezentować. Można je potraktować jako wspomnienie
polskiej złotej jesieni.
Jako
że była to wizyta nad morzem można by się spodziewać stroju z wieloma
marynistycznymi elementami. Granatowy blezer ze złotymi guzikami, jasne
spodnie, poszetka w kotwice są typowe dla tego stylu. Ja podszedłem do tego z
trochę innej strony, choć nie brakuje tu pożądanego niebieskiego, czy spodni w
odcieniu złamanej bieli. Postawiłem na jaśniejsze kolory, a jedynym ciemnym
akcentem był krawat.
W
ten słoneczny, jesienny dzień miałem na sobie kaszmirową marynarkę z niewielkim
dodatkiem jedwabiu. Doskonały materiał od Loro Piany utkano w jodełkę
stanowiącą przeplatankę jasno i ciemno niebieskich nici. Dzięki temu powstała
charakterystyczna melanżowa faktura. Po raz pierwszy zdecydowałem się na
marynarkę trzyguzikową. Obecnie wybiera się takie modele znacznie rzadziej.
Osobiście też wolę zapięcie na dwa guziki, lecz absolutnie nie dyskwalifikuję tych
bardziej tradycyjnych. W mojej jednorzędówce podobają mi się kontrastowe,
rogowe guziki. Pisałem już kiedyś, że takie rozwiązanie jest mniej praktyczne,
ale w odpowiednim połączeniu staje się ciekawym detalem. Tym razem świetnie współgrały
z kolorem poszetki oraz z jasnymi spodniami.
Bawełniane
spodnie są bardziej kremowe niż białe. W każdym bądź razie jasny kolor ma pewne
wady. Wyraźnie widać schowaną wewnątrz podszewkę kieszeniową oraz boczne szwy.
Z tego też powodu jedynym właściwym wyjściem jest biała bielizna. Pomijam tutaj
fakt znacznie szybszego powstawania zabrudzeń na jasnych spodniach. Czasami za
stylowy wygląd trzeba zapłacić pewną cenę.
Od
początku do tego zestawu miałem w zamyśle koszulę w biało niebieskie prążki. Taką
więc wybrałem, dopasowując do niej brązowy krawat w niewielkie wzorki.
Zwisający spod szyi jedwabny dodatek był wyraźnie najciemniejszy, ale w jego
tle widniały jaśniejsze fragmenty w kolorze niebieskim i żółtym. Dzięki temu
nawiązywał do reszty stroju.
Poszetka
na pierwszy rzut oka wygląda jakby wyciągnięto ją z zupełnie innej bajki, ale w
rzeczywistości posiada nie jeden wspólny mianownik z resztą. Najbardziej jest
zharmonizowana kolorystycznie z marynarką, zarówno tkaniną, jak i guzikami. Poza
tym stanowi pewien odnośnik do jasnego dołu.
Skarpetki
również dobierałem głównie „pod marynarkę”. Wydaje mi się, że poprzeczne paski
bronią się w tym przypadku dość dobrze. Ostatni punkt programu stanowią
jasnobrązowe monki, czyli buty zapinane na klamrę. Akurat te są francuskiej
marki, ale wyprodukowane w Wielkiej Brytanii.
Jak
już wspomniałem pogoda dopisała. Jednak słońce raz po raz wychodziło zza chmur
i zachodziło. Do tego chwilami bywało wyjątkowo wietrznie. To trochę
komplikowało sprawę zarówno mi jak i mojemu fotografowi. Świecące słońce niemiłosiernie
raziło w oczy, a zmieniające się warunki zmuszały do ciągłego zmieniania
ustawień aparatu. Dlatego nie wszystko wyszło perfekcyjnie. Mam nadzieję, że
pomimo tych utrudnień udało nam się zrobić względnie dobre zdjęcia. Sami
oceńcie.
Marynarka – John W. Nordstrom
Spodnie – Joop
Koszula – T. M. Lewin
Krawat – Diva
Buty – Bowen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz